Dlaczego warto przeczytać ten artykuł:
Opowieść o źródłach frustracji w pracy i o tym, dlaczego mogą być niebezpieczne
Opowieść o źródłach frustracji w pracy i o tym, dlaczego mogą być niebezpieczne
Pierwszy to rok 2016 i szkoła podstawowa w małej miejscowości niedaleko Wrocławia. Nauczycielka pastwi się nad dziećmi. Lekcje są pełne krzyków, przemocy fizycznej i psychicznej. Szarpanie za uszy i ręce, kneblowanie ust, wiązanie rąk i nóg, niewyobrażalne upokorzenie i agresja wobec dzieci. Sprawa jest w sądzie.
Drugi to rok 2015 i prywatne przedszkole we Wrocławiu. Opiekunki biją, wiążą i zamykają w toalecie czteroletniego chłopca. W efekcie dziecko ma przewlekłe problemy emocjonalne. Sprawa trafia do prokuratury.
Trzeci to rok 2014 i zerówka w powiecie łomżyńskim. Nauczycielka za karę przywiązuje dzieci do rozpalonego kaloryfera, krępuje ręce i nogi. Grozi, że poderżnie maluchom gardła. Sprawa jest w sądzie.
Wszystkie opisane historie mają jeden wspólny mianownik – opinia publiczna zaocznie wydała wyrok i nie chciała zobaczyć tragedii, niepokoju i załamania ukrytego pod krzykiem i przemocą. Choć łatwo to zrozumieć, bo sprawy szokują, a ofiary to dzieci, to może warto spojrzeć na problem z innej perspektywy i zapytać – Co z nami robi nielubiana praca?
Nie ma pracy idealnej, podobnie jak nie ma pracowników bezgranicznie zadowolonych z pracy. Z badań wynika, że 85% aktywnych zawodowo Polaków chętnie zmieniłoby pracę, gdyby tylko nadarzyła się taka okazja.
Wśród niezadowolonych są również przedstawiciele zawodów zaufania publicznego -lekarze, prawnicy, kontrolerzy ruchu lotniczego, piloci, kolejarze, policjanci, strażacy i ratownicy medyczni. Czy umiecie wyobrazić sobie skutki kryzysu emocjonalnego u choćby jednego przedstawiciela tych zawodów?
Dodajmy - fakt, że o kryzysach emocjonalnych w zawodach zaufania publicznego pisze się i mówi głośno, bynajmniej nie oznacza, że problem dotyczy tylko wybranych. Za szczelnymi ścianami korporacji i firm prywatnych też kryją się głębokie frustracje i kryzysy. Po prostu – bogaci mają sposoby, by skandale nigdy nie ujrzały światła dnia.
Dlaczego jednak nie każdego, kto nie lubi swojej pracy dopada kryzys tak głęboki, że wpada w szał lub bije dzieci?
Odpowiedzią jest frustracja – stan rozdrażnienia i rozgoryczenia. Dotyka kogoś, kto nie może zaspokoić ważnej potrzeby. Frustracja łączy się z poczuciem bezsilności, bo jej źródła leżą poza nami i mamy ograniczone możliwości wprowadzania zmian.
Źródła pracowniczych niezadowoleń są dość stale i powszechne:
Psycholog Joel Kimmel, badający zawodowe podłoża frustracji pisze, że uczucie niespełnienia kumuluje się z różnych źródeł. Odpowiedzią psychiki jest irytacja, rosnąca agresja i utrata poczucia sprawczości w życiu.
W gospodarkach rozwiniętych, z głębokim rynkiem pracy i bogatą ofertą edukacyjną frustracje życia zawodowego rozwiązuje się stosunkowo łatwo – odchodząc z pracy i wciąż na nowo, od zera próbując własnych sił w nieznanych obszarach. W Polsce nie ma takich możliwości.
Sfrustrowany zawodowo Polak tkwi w znienawidzonej pracy, bo boi się, że ułomny rynek skaże na wieloletnie bezrobocie. Nierynkowe, często humanistyczne, wyksztalcenie też nie pomaga w płynnym inicjowaniu nowych karier. I tak - w polskich warunkach permanentny stan rozdrażnienia przechodzi w ogólnonarodową przypadłość i czeka na niecywilizowane ujście.
Przytłaczająca większość zawodowych frustracji tkwi w obszarach, ktorych szeregowy pracownik nie moze zmienic. Jedyne na co ma wpływ, to zadbanie o bycie właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i o to, by praca sprawiała możliwie dużo radości i dawała spełnienie.
Jeśli nie daje, a Ty nie panujesz nad sytuacją, źle sypiasz, z niechęcią myślisz o powrocie do pracy po weekendzie. Jeśli, jesteś ciągle wściekły bez wyraźnego powodu i nie umiesz pozbyć się złych emocji. Jeśli, po pracy, wyżywasz się na rodzinie, krzyczysz na dzieci, panią przy kasie w markecie lub przypadkowego kierowcę – odejdź. Zaplanuj na nowo kariere i znajdz miejsce, w ktorym bedziesz soba.
Dodaj komentarz