Dlaczego warto przeczytać ten artykuł:
Nie wystarczy chcieć być liderem, trzeba nieustannie aktualizować siebie, aby stać się nim
Nie wystarczy chcieć być liderem, trzeba nieustannie aktualizować siebie, aby stać się nim
Kiedy uświadomiłam sobie znaczenie słów dr Johna W. Cullena, wypowiedzianych w 1992 r. na zajęciach dla polskich managerów w Centrum Kreowania Liderów: „zanim zaczniesz zarządzać innymi, musisz nauczyć się zarządzać sobą” – zdanie to nabrało dla mnie głębokiego sensu, a życie stało się bardziej fascynujące. Zawsze usiłowałam zrozumieć jak funkcjonuje organizm człowieka od wewnątrz. To, czym się zajmowałam całe lata w medycynie było jednak odległe od prawdziwej mnie, bezpostaciowe, powiedziałabym „bezduszne”. Odbywało się bowiem na jakiś schematach, modelach, teoriach. Uczestnicząc w swoich doświadczeniach, byłam przecież żywą, nie tylko myślącą, lecz przede wszystkim czującą istotą. Zamiast mi przybliżać człowieka, jego problemy i rozwój, takie schematyczne podejście oddalało go ode mnie, podobnie jak jego życie i to, co się w nim działo z powodu jakiegoś jego problemu. Właśnie to wspomniane sformułowanie Cullena przywróciło mnie z powrotem do siebie, uświadomiło, że wszystko odbywa się tak, jak z kamieniem puszczonym na wodę i śladem, który zostawia po sobie oraz kręgami, które wywołuje wokół. Spójność wewnętrzna – podstawowa cecha lidera Zarządzanie sobą, odkrycie siebie w wielu swoich przestrzeniach – stanowi dopiero o mnie, o tym kim jestem, skąd przychodzę i dokąd zmierzam. Daje mi przede wszystkim wiedzę o tym, co mam w sobie i co mogę ofiarować innym i światu z siebie. To jest dopiero istota tego, co robię, gdyż to wychodzi ze mnie, z tego kim jestem od wewnątrz, z mojej historii i własnych życiowych doświadczeń, ale i umiejętności, talentów, także wyobraźni, intuicji, przekonań, nawyków i blokad, które stworzyłam. Podstawową cechą każdego człowieka, a stąd także lidera jest harmonia, inaczej równowaga (homeostaza na wielu poziomach), a więc spójność wewnętrzna, zintegrowanie. Dotyczy ona wszystkich sfer osobowości: myślenia, emocji, słów i zachowania, także sensu własnego życia i jego osobistych i zawodowych doświadczeń, jego historii. Lider musi uczestniczyć świadomie w procesie własnego rozwoju. Nie może być kimś oderwanym od siebie, maszyną, którą programuje się tylko na wykonywanie czynności. On jest przecież żywą istotą i musi tak traktować siebie. Niestety, dotychczas treningi dla menedżerów odbywały się w tej starej konwencji, podobnie jak nauka radzenia sobie ze stresem, bez zbadania jego powodów i odczuć, pojawiających się w ciele w reakcji na stres i bez sposobów pracy nad sobą, którą trzeba wykonać, aby nauczyć się harmonizować siebie, wracając do równowagi całości.
„Spotkaj się” ze sobą
We współczesnej edukacji (zarówno w szkole, jak na studiach oraz w szkoleniach), mówi się o „sprawnościach”. To nie jest jedynie tylko usprawnianie czegoś, ale bardziej samoświadomość i „sprawstwo” do życia według własnych reguł. Zarówno świadomość własna, jak i sprawczość, wymagają „spotkania” ze sobą, w celu odkrycia powodów swoich reakcji emocjonalnych, wyborów, których dokonaliśmy i być może nowych wyborów, które podejmiemy, w celu odwrócenia sytuacji, aby znaleźć się tam, gdzie jest nasze miejsce. To nie jest sprawność, którą ma się budować na zmurszałych fundamentach, bo taka „budowla” runie przy pierwszej trudnej życiowej sytuacji. Harmonia wewnętrzna wymaga przywrócenia całości siebie, sensu i znaczenia, duchowego wymiaru, aby zweryfikować, dokąd zmierzam i na jakich wartościach i cechach pragnę „stwarzać” siebie. Wtedy dopiero zaczynam integrować siebie, a ten proces motywuje mnie do usprawniania wszystkiego, co mam w sobie, a nie mechanistycznego potraktowania czegoś, co być może nie jest wcale „moje”. Taka osoba, która nieustannie stwarza siebie od nowa, staje się wewnętrznie scentrowana, ponieważ wykształciła w sobie centrum sterowania. Staje się dowódcą samego siebie. Przypomina koło rowerowe, w którym szprychy wychodzą ze środka trzpienia i osadzone są na okręgu koła – sferze wpływów. Taki lider jest oparty na jednym źródle tożsamości. Nie jest więc wielopostaciowym bytem, czy wielością aktorów, zakładających różne maski, w zależności od kolejnej roli. Jeśli tak jest, osoba nie wie tak naprawdę kim jest pod spodem, gdy zdejmie już z siebie wszelkie atrybuty ról, które gra w życiu. Czy istnieje jeszcze, gdy nie ma już kostiumów do kolejnej roli, czy może przestała istnieć? A może właśnie wtedy zaczyna istnieć naprawdę – poza wszelkimi maskami?
Proces samoaktualizacji
Właśnie ta sfera istnienia pod maskami jest tym, co musi doświadczyć lider samego siebie. Dopiero wtedy zaczyna być naprawdę sobą, odkrywa istotę swojej tożsamości, a to prowadzi go krok po kroku do przodu, do jego samorealizacji (przywołując hierarchię potrzeb A. Maslowa). Już za czasów Maslowa zaczęto zwracać uwagę na zdrowie menedżera i jego samoaktualizację. Ta uwaga skupiała się na zmianie stylu zachowania z neurotycznego na harmonijny styl funkcjonowania, niezbędny dla rozwoju jakości i zdolności na poziomie najwyższej potrzeby – samorealizacji. Do rozpoczęcia procesu samoaktualizacji menedżera niezbędne jest rozróżnienie poziomów jego świadomości. Podstawową zasadą jest osobowy sens tożsamości. Większość ludzi nie identyfikuje tego poziomu u siebie, żyjąc jedynie zewnętrznie – w pracy, czyli wypełniając swoją rolę lub identyfikując się z jedną ze swoich podosobowości. Ogranicza więc tym samym całe spektrum swojej osobowości, uważając część za całość i nie mając świadomości, że jest zredukowana do fragmentu siebie, który zresztą używa również w osobistym życiu – w rodzinie. Warto zatrzymać się przez chwilę na pojęciu „pola świadomości”. Dotyczy ono wielu przestrzeni odczuwania w jednym i tym samym momencie. Jest możliwym świadome trenowanie osobowego ja dla kierowania uwagi, w celu poszerzania pola możliwości dokonywania wyborów. Jest możliwym także wzrastanie wzwyż – do pola wszelkich możliwości i transpersonalnej przestrzeni - pozaosobowej. Właśnie wtedy osiąga się poziom lidera jutra. Już w latach 90-tych XX wieku ukończyłam kurs psychosyntezy managerskiej i organizacyjnej, która właśnie w obecnych czasach okazuje się bezcenna w tworzeniu tzw. turkusowych organizacji. Już wtedy zrozumiałam, jaki jest kierunek rozwoju nie tylko człowieka, ale i firmy „jutra”. Tego rodzaju tematykę opisałam także w książkach: LIDERZY JUTRA. Nowa przedsiębiorczość w trakcie cywilizacyjnej zmiany oraz WZRASTAJ AŻ POD NIEBO. Praktyczny poradnik zarządzania sobą. Jest ona treścią szkolenia p.t. LIDERZY JUTRA jak i tematycznych warsztatów z tym związanych.
Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, zachęcam też do przestudiowania lektury, a potem... na szkolenia. One naprawdę są fascynujące, bo polerują powierzchnie diamentu, którym jesteś!
Dodaj komentarz